Bez złudzeń

Na krawędzi (Clash by Night, 1952), reż. Fritz Lang

Już pierwsze ujęcia informują nas, że będzie to historia o zwykłych ludziach i zwykłych problemach. Bez zawiłych intryg czy wymyślnych zbrodni. W dokumentalny sposób reżyser przedstawia nadmorską mieścinę, której mieszkańcy żyją z połowu ryb lub pracy w lokalnej fabryce puszkującej wspomniane stworzenia. Jedyną rozrywką wydaje się być mała knajpa gdzie można napić się i potańczyć. Ot, mała przemysłowa dziura, w której nic się nie dzieje.

Właśnie w to miejsce wraca główna bohaterka, Mae Doyle (Barbara Stanwyck). Nie dlatego, że „…w domu najlepiej”, ale dlatego że nie ma gdzie indziej się podziać. Mae to kobieta pozbawiona złudzeń. Życie w wielkim świecie solidnie przetestowało jej wszystkie marzenia i oczekiwania. Jedyne czego chce to spokój, związek z mężczyzną który o nią zadba, pozwoli jej poczuć się silną i kochaną, potrzebną, lecz jej nie zdominuje. Szuka kogoś pewnego siebie, a nie facetów typu „małe strachliwe wróbelki, albo wielkie, zamartwiające się niedźwiedzie”. No cóż, coś w tym jest.

Na swej drodze spotka dwóch panów. Jerry (Paul Douglas) wprawdzie ma skłonności do deprecjonowania swej osoby i sprawia wrażenie jakby to nim trzeba było się zająć. Ale jednocześnie oferuje kobiecie stabilizację, chęć poświęcenia dla niej wszystkiego. Z kolei Earl (Robert Ryan) to typ faceta, od jakiego chce uciec. Przystojny, dobrze zbudowany, dużo gadający egoista. Wymagający miłości, nieco zagubiony. Obecnie żonaty, jednak nie pozostawiający na swej małżonce suchej nitki. Choć w przeciwieństwie do Jerry’ego, jest w pewnym stopniu ekscytujący, nieprzewidywalny, namiętny.

Bohaterka na męża wybiera Jerry’ego, niedługo po ślubie rodząc jego córkę. Wszystko zdaje się zmierzać w dobrą stronę. Jednak Earl nie odpuszcza. Powoli małe zdarzenia odkrywają pęknięcia na fasadzie szczęśliwego życia. Rutynowe rozwieszanie prania, sprzątanie domu, chodzenie na zakupy. Wieczory stają się coraz gorętsze, duchota i wilgotność wzbudzają irytację bohaterki. Wyłaniająca się ze związku nuda i rozwód Earla doprowadzają do romansu, który zburzy dotychczasowy spokój.

W filmie Langa dostaje się przedstawicielom obu płci. Pożądanie i seksualność biorą górę nad moralnością. Bohaterowie okazują swoją słabość uciekając przed odpowiedzialnością, nie angażując się w związki. Gotowi są zburzyć życie innych ludzi tylko z powodu elektryzującego erotyzmu, który przyciąga ich do siebie i mami pozornym bezpieczeństwem, schronieniem przed problemami. Kłamstwo okazuje się jakimś sposobem na egzystencję, choć jest to bardziej wypełnianie roli, niż prawdziwe życie. A w takiej sytuacji zdrada przychodzi bardzo łatwo. Przedstawiona kolej rzeczy zdaje się być naturalnym zjawiskiem w świecie wypranym z nadziei i wielkich marzeń, pozbawionym jasnych barw. Wszak jedyną przyciągającą uwagę wiadomością jaka pojawia się w gazecie, jest znalezienie zwłok dziecka czy śmierć jakiejś dziewczyny.

Scenariusz filmu powstał w oparciu o sztukę Clifforda Odetsa pod tym samym tytułem. Potrzeba miłości, tłumiona seksualność, nuda, zdrada, kłamstwo, konsekwencje złych wyborów – niby film z lat 50., ale tematyka wciąż aktualna. Do tego jak zwykle świetna Barbara Stanwyck. W jednej z drugoplanowych ról wystąpiła Marilyn Monroe, która nieźle testowała cierpliwość reżysera i innych aktorów. Ciągle się spóźniała, zapominała kwestie czy choćby wymiotowała z nerwów przed zagraniem swoich scen. Grunt, że dobrze wypadła.

Informacje o Bezdroża kinomana

Entuzjasta kina, lubię ratować od zapomnienia.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Film i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.