Melancholia

ritorno2

Powrót Ringa (Il Ritorno di Ringo, 1965), reż. Duccio Tessari

Co za film! Powrót Ringa tak jak Ojciec chrzestny jedzie na Kubę Coppoli, przewyższa oryginał. Podobnie jak w Siedem Finchera nienazwane miasto nieprzerwanie zalewał deszcz, tak i tutaj mieścina nawiedzana jest przez wyjący wiatr. Muzyka przeszywa serce widza niczym Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda Dominika. Zaś ostatecznej rozgrywki w willi głównego bohatera nie powstydziłby się Człowiek z blizną De Palmy. No dobra, przesadzam – pierwsza część Ojca chrzestnego jest lepsza.

Pierwsze spaghetti Tessariego tak posmakowało widzom, czyniąc z włoskiego kaskadera Gemmy gwiazdę, że jeszcze w tym samym roku nakręcono sequel z tą samą ekipą. Choć historia i postaci nie mają ze sobą wiele wspólnego. Tak już we Włoszech bywało – jeśli jakiś film osiągnął sukces, powstawało kilkanaście mniej lub bardziej oficjalnych kontynuacji ze słowem kluczem w tytule: dolar (Leone), Django (Corbucci), Sartana (Parolini) czy właśnie Ringo (Tessari). Żeby uzmysłowić sobie skalę procederu, zapraszam tutaj.

ritorno1

I’m back!

W przeciwieństwie do części pierwszej, zdecydowanie rozrywkowej i bliższej rejonów Hollywood, Powrót Ringa nabrał innego smaku. Kolory wyblakły, uśmiechy zniknęły, twarze posmutniały. Mieszkańców sparaliżował strach przed braćmi Fuentes, którzy to przywłaszczyli sobie dom protagonisty. Bezradny szeryf popada w alkoholizm, a i Ringo będzie topił swe smutki w gorzale. Podmuchy wyjącego wiatru są jedynym gościem na opustoszałych ulicach miasteczka. Jak pokazuje przykład jednego z sędziów, beztroski spacer w takim miejscu może szybko skończyć się przyswojeniem porcji ołowiu.

Ringo już bardziej przypomina człowieka. Po długiej nieobecności, powrót do domu jest bolesnym doświadczeniem. Wszystko uległo zmianie, ktoś inny śpi w jego łóżeczku i zjada mu owsiankę. Bohater zaczyna popijać, zatraca się w gniewie i smutku, odczuwa prawdziwe problemy. To już nie jest dziarski kowboj, który nawet bez celowania trafia wroga. Wkraczając do miasta w przebraniu zwykłego chłopa nie próbuje walczyć, zdaje się że jego czas już minął. Gdy w końcu uda mu się spotkać swoją żonę będzie chciał uciec z nią jak najdalej, unikając konfrontacji, zostawiając wszystko za sobą.

Oczywiście do czasu, w końcu oglądamy kino gatunków – bohater przejdzie szybką przemianę, wkroczy na ścieżkę zemsty, obroni słabszych i uratuje swój honor. Szeryf raz-dwa wyleczy się z alkoholizmu, a ludność miasteczka podniesie się z kolan i stawi czoła ciemiężycielom. Ringo choć smutny, okaże się nie mniej cwany, zwinny i zaradny niż w części pierwszej, a jego tik nerwowy wyraża więcej, niż tysiąc słów.

ritorno3

Ennio Morricone po raz kolejny dostarczył świetnej muzyki. Zaczyna się od utworu trzymającego w ryzach solidną dawkę patosu. Jego tekst kreśli przed nami sytuację bohatera. Wprowadzenie jak się patrzy (słyszy). Drugim kluczowym kawałkiem jest L’incontro Con La FigliaŚwietnie buduje napięcie, wyraża zaskoczenie, kipiące emocje bohatera na widok żony i wreszcie zapowiada przyszłą zemstę. Muzyka sama w sobie jest bardzo dobra, ale w połączeniu z twarzą Ringa tworzy zupełnie nową jakość.

Mimo iż nastrój filmu jest poważny, ponury, znalazło się miejsce na odrobinę humoru i sprawną westernową akcję – czytaj: trochę udawaną i akrobatyczną, ale łatwo przyswajalną. Sekwencja, w której Ringo idzie, jest piękna. Scena, w której Ringo krzyczy „Wróciłem!”, okryty cieniem i wspomagany tumanami kurzu, napełniający Fuentesa trwogą – również. Sporo miejsca poświęcono wątkowi miłości bohatera, jego utraconego życia co momentami nadaje iście melodramatyczny ton.

Fabuła czerpiąca z Odysei Homera, podniosła muzyka, klimat, balansowanie na granicy kiczu, bohater targany emocjami i Meksykanie tak źli i bezwzględni, że och. Znakomicie wypełniony schemat. Polecam.

Informacje o Bezdroża kinomana

Entuzjasta kina, lubię ratować od zapomnienia.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Film i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Melancholia

  1. conradino23 pisze:

    Bardzo zachęcająca recenzja… chyba sięgnę
    🙂

  2. Proszę, błagam, załóż sobie vloga na youtube. Chętnie posłucham o Franku z „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, Chrisie z „7 wspaniałych”, braciach z „Propozycji” czy o Blondasie z „Dobrego, złego i brzydkiego”. Tylko weź nie gadaj, że Ty tylko te włoskie westerny tolerujesz ;p

    • Szubrawca pisze:

      Nie wiem, czy miałbym zapał do prowadzenia vloga. Chwilowo wolę wyrażać myśli w formie pisemnej. Najwięcej westernów widziałem właśnie produkcji włoskiej, ale toleruję też inne. Zwłaszcza antywesterny i ogólnie wszelkie próby odchodzenia od klasycznych amerykańskich pozycji tego nurtu. Z drugiej strony to jeden z moich ulubionych gatunków, więc jestem otwarty też na inne możliwości.

Dodaj odpowiedź do Szubrawca Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.